„Nie bój się pieska, on nie gryzie!”, „Bądź dzielny, to tylko pająk”, „No ty chyba żartujesz, że boisz się muchy!”… lęki dziecka
Dzieci, które są ogarnięte lękami, martwią, wywołują irytację, złoszczą, wzbudzają poczucie winy i myśli typu: „Jestem złym rodzicem, bo moje dziecko boi się…”. Niejednokrotnie przywołuje to własne wspomnienia dotyczące lęku. To trudne być obok dziecka, które boi się czegoś, co nie jest realnym zagrożeniem. To trudne patrzeć na dziecko, które czegoś się obawia i być wobec tego bezradnym. Jednakże jeszcze trudniejsze jest przeżywanie lęku, który jest przede wszystkim wszechogarniający.
Strach pełni funkcję ochronną. Chroni przed zagrożeniem, ma funkcje ratującą. Dobrym przykładem są niektóre gatunki zwierząt, na przykład konie. Ich główną formą obrony jest ucieczka. Lęk to bardzo nieprzyjemny stan emocjonalny, który pozostając niezrozumiany, narasta. Aby móc uporać się ze strachem należy wyeliminować jego przyczynę. Jednak nie jest to takie proste. Dotarcie do źródła pozwoli na zrozumienie i określenie znaczenia lęku.
Przyjrzyjmy się takiej sytuacji: sześcioletni Tomek boi się pająka, mimo że wcześniej nie doświadczył żadnej przykrej sytuacji związanej z tym zwierzęciem. Zachowanie chłopca jest niezrozumiałe dla otoczenia. Zastanawiamy się nad tym, dlaczego pojawia się tak silna reakcja na taką błahostkę? Rodzice znajdują różne sposoby na okiełznanie lęku. Może pokazać dziecku, że pająk nic nie zrobi? Chęć oswajania dziecka z czymś, co je przeraża, jest dobrą metodą tylko w odpowiednim momencie. Może nauczyć Tomka jak być twardym mężczyzną i zakazać mu płakania na widok tego stworzenia? Zapewniam, że przyniesie to odwrotny efekt. Dziecko poczuje, że o swoich obawach nie powinno mówić, zacznie tłumić strach i kumulować go. Co w takim razie możemy zrobić, kiedy widzimy, że nasze dziecko przeżywa lęk?
Przyjmij lęk dziecka
Nie powinniśmy zaprzeczać temu, co dziecko czuje. Ono naprawdę najlepiej zna swój stan emocjonalny. Zaprzeczając, tracisz szansę na dobry kontakt i komunikację. Kiedy mówimy: „Przesadzasz, daj spokój”, to tak jakbyśmy powiedzieli do dziecka: „To, co czujesz, nie ma znaczenia, ja wiem lepiej”. Przyjąć lęk to znaczy być z dzieckiem, słuchać, myśleć i czuć.
Spróbuj zrozumieć
Mamy mnóstwo własnych hipotez dotyczących lęku dziecka. W końcu to my jesteśmy dorośli, powinniśmy znać odpowiedź na każde pytanie. Pamiętajmy, to dziecko jest ekspertem od własnego lęku. Dopytuj, zainteresuj się, dowiaduj się, co znaczą słowa dziecka. Odpowiedzi mogą rozczarować, pozornie mogą wydawać się absurdalne albo nic niewnoszące do sprawy. Nic bardziej mylnego.
Nadaj znaczenie
Kiedy uważnie wsłuchamy się w słowa dziecka, może dostrzeżemy coś, co będzie odnosiło się do trudnej rzeczywistości wokół niego. Może w tym pająku najbardziej straszne dla dziecka jest to, że jest złośliwy i kłótliwy. A wtedy możemy powiązać to z ostatnimi wydarzeniami w rodzinie, kłótniami czy kryzysem. Może ten pająk chowa się pod łóżkiem i nagle składamy puzzle: staramy się o kolejne dziecko. Przykładów jest tak wiele, ile sytuacji życiowych. Nie zawsze dorosły odpowiednio zinterpretuje, ale dla dziecka największe znaczenie ma to, że rodzic próbuje je zrozumieć, interesuje się jego życiem psychicznym, a nie tylko objawem i chęcią jego wyeliminowania. A zatem bądź jak detektyw, który błądzi, ale dąży do poznania prawdy.
Co w szczególności powinno niepokoić rodzica dziecka odczuwającego lęki?
- tiki nerwowe
- jąkanie
- moczenie - zarówno nocne, jak i w ciągu dnia
- popuszczanie kału
- brak regularnych wypróżnień
- chronicznie mówienie nieprawdy
- autoagresja
- agresja słowna i fizyczna wobec innych (tak, też może mieć podłoże lękowe)
- brak możliwości funkcjonowania w grupie społecznej bez obecności rodzica
- zaburzenia odżywiania (objadanie się, niejedzenie)
- nadmierne przywiązanie się do przedmiotów
Niestety zawiłości rodzinne, takie jak: przykre historie sprzed lat, traumy, utraty, rozwody, choroby, sprawiają, że czasami trudno jest być detektywem w sprawie własnego dziecka. Gdy nie jesteśmy w stanie znaleźć przyczyny sami, to zdecydowanie powinniśmy się udać do psychoterapeuty. Złe doświadczenia i przeżycia czasem wręcz uniemożliwiają obiektywne widzenie, szczególnie wtedy, gdy nie zostały wewnętrznie przepracowane. To wydarzenia, które mogliśmy przeżyć po swojemu: zezłościć się, opłakać, pogodzić się z nimi, zaakceptować np. trudne dzieciństwo. Wyobraźmy sobie, że każdy człowiek ma na sobie plecak, do którego, chcąc nie chcąc, wpadają różne doświadczenia. Gdy plecak jest przepełniony, zaczynają one z niego wypadać. Co robi dziecko, kiedy to widzi? Może bardzo się tego wystraszyć i schować to, co wypadło do własnego plecaka przeżyć. Zadaniem terapii jest uporządkowanie życiowych plecaków obu stron. Terapeuta pomaga poukładać emocje, które należą do rodzica i dziecka. To trudny proces i niestety leczenie nie zawsze wiąże się z miłymi doświadczeniami. Jednak jego efektem jest oczyszczenie relacji oraz opanowanie lęków rodzica i dziecka.
Pedagog/psychoterapeuta psychoanalityczny
Anna Uzarczyk